Wprowadzenie do pojęcia dewiacji w rozumieniu Marii Montessori

Bariery i uczieczki
W tym samym momencie, w którym Dr Maria Montessori opisywała proces normalizacji, zwróciła ona również uwagę na inny równolegle przebiegający proces, który nazwała procesem dewiacji.
Jak w swoim wykładzie podkreśliła Dr Rita Shaefer Zener, pewnie dla wielu z nas słowo 'dewiacja’ niezbyt dobrze się kojarzy, jednak w ujęciu Montessori dewiacje należy rozumieć, jako pewnego rodzaju mechanizmy obronne, lub wybieranie okrężnej drogi w dojściu do celu. W obu przypadkach prowadzi to do pewnych blokad w rozwoju dziecka.
Maria Montessori mówiąc o normalizacji i dewiacji wprowadza jeszcze jedno ważne pojęcie, a mianowicie wprowadza ona koncepcję wewnętrznej energii, tak zwanego horme (termin zapożyczony od angielskiego filozofa Sir Percy Nun), czyli siły życiowej, która stymuluje i pobudza każdego człowieka do działania. Może ona być przyrównana do pojęcia libido wprowadzonego przez Freuda. W ujęciu religii można ją porównać do Ducha Świętego.
Idąc dalej za dr Ritą Shaefer Zener, w przypadku dziecka znormalizowanego, energia ta przepływa swobodnie i w ustalonych granicach.
Jeśli jednak energia ta napotka na swej drodze przeszkody wtedy próbuje ona znaleźć inne drogi, by płynąć dalej. Czasem jest na jakiś czas wstrzymywana, by wybuchnać nagle w momencie nadmiaru. Energię dziecka, które nie zaznało granic, ani porządku można porównać do rzeki, która rozlała się płytko na zbyt rozległym terenie. Jego energia jest zbyt słaba, żeby wykonać cokolwiek ważnego.
Jak przebiega proces dewiacji?
Proces dewiacji nie jest czymś, co dzieje się w kilka godzin. Rozwija się on powoli, choć jego początek bierze się w pewnym jednorazowym momencie, a później już rozwija się dodając nowe zaburzenia. Kiedy rozwój nie może przebiegać w sposób normalny, dziecko czuje się przestraszone i zaczyna się bronić. Wszystkie dzieci posiadają jakieś bariery. Jeśli nie są podejmowane żadne próby umożliwienia dziecku prawidłowego rozwoju, jego mechanizmy obronne z biegiem czasu będą się pogłębiać.
Dewiacja jest więc mechanizmem obronnym tworzącym się, gdy rozwój nie może przebiegać w odpowiednim kierunku, bo jest blokowany przez otoczenie (przez dorosłych, przez brak odpowiednich zajęć, przez brak organizacji i porządku).
Maria Montessori zauważyła pewną bardzo istotną rzecz, a mianowicie, że źródła problemów psychicznych u dorosłych należy poszukiwać w braku możliwości prawidłowego rozwoju w pierwszych latach życia.
Maria Montessori w swej książce Absorbent Mind pisze:
Człowiek to jedność, ale ta jedność musi zostać zbudowana i uformowana dzięki aktywnym działaniom w prawdziwym świecie, do których to działań człowiek jest prowadzony przez naturalne prawa…. Jeśli warunki zewnętrzne nie umożliwiają tej integracji, wtedy ta sama energia, która prowadzi do jedności, popycha te rozdzielone czynności w ludzkim ciele do działania w rozłące. Rezultatem jest nierównomierny rozwój, który nie zmierza w dobrym kierunku. Ręka porusza się bez celu, myśli krążą gdzieś w przestworzach z dala od rzeczywistości; mowa istnieje dla samego mówienia; ciało porusza się niedbale. A te rozdzielone energie, które nie znajdują w niczym zaspokojenia dają początek niezliczonym problemom i dewiacyjnemu rozwojowi, który staje się źródłem konfliktu i desperacji.
Rodzaje dewiacji
Jak przedstawiła to w swoim wykładzie Dr Rita Shaefer Zener, istnieje wiele różnych typów dewiacji, które Montessori opisuje dzieląc na parę sposóbów. Czasem grupy te zachodzą na siebie, ale warto spojrzeć na te dewiacje z paru różnych perspektyw.
- Dewiacje powodowane przez dorosłych
W momencie, gdy dziecko osiągnęło 3 lata, dewiacje są czymś tak normalnym, że niektóre z nich zostały uznane przez dorosłych za coś normalnego, co jest w naturze dziecka. Na przykład: niektórzy dorośli uważają, że niezwykle silne uczuciowo przywiązanie dziecka do innej osoby, uległość, lenistwo, objadanie się, czy nieumiejętność skupienia uwagi są stanami zupełnie normalnymi, a czasem wręcz pożądanymi w tym wieku. Do tego czasu energia dziecka nie jest w jedności z jego ruchem, ponieważ dziecko nie podejmuje żadnych zadań, które mają jakiś cel. Dorośli, którzy kultywują tego rodzaju stany dziecka najczęściej nie poświęcają mu wystarczająco dużo czasu, nie pozwalają na pomoc w codziennych obowiązkach domowych, na zaangażowanie się w prawdziwą pracę, ale odsyłają do zabawy zabawkami, oglądania telewizji, lub gry na komputerze. Choć dobre zabawki stymulują do działania, to jednak jest to zwykle tylko chwilowe zauroczenie.Niedojrzałość dziecka, jeśli chodzi o uczestnictwo w realnym życiu swej rodziny czy grupy, oraz nadmiar energii objawiają się tworzeniem przez nie nierzeczywistych światów, w których próbuje ono uciec przez nudą i zakłopotaniem. Staje się ono jak dorosły, który potrzebuje ciągłego zabawiania. Bardzo łatwo jest pogłębiać tę dewiację i oferować dziecku stos coraz to nowszych zabawek, odmawiając mu w tym samym momencie możliwości, by mógł stać się poprzez swoją pracę potrzebnym członkiem swojej rodziny.
Innym sposobem, by czuć się bezpiecznie jest dla dziecka uwieszenie się na innej osobie i bycie z nią jakby jednym. Samodzielność takiego dziecka jest zdławiona.
- Dewiacje nie powodowane przez dorosłych
Niektóre dewiacje, choć przez większość uważane za coś normalnego, nie są celowo podtrzymywane przez dorosłych. Dużo łatwiej mogą być one wyleczone. Nieporządek, nieposłuszeństwo i chęć do kłótni są u dzieci tak powszechne, że przyjmuje się, że są czymś normalnym. Leniwe dziecko, które na zewnątrz wydaje się nic nie robić, w rzeczywistości buduje wewnątrz siebie gruby mur obronny, aby trzymać się z dala od tego, co go otacza. Znamy przecież negatywne reakcje dorosłych na tego typu zachowania.
Inny podział dewiacji:
- Dewiacje jako ucieczki
W swej książce The Secret of Childhood (Tajemnica Dzieciństwa) Maria Montessori mówi o dewiacjach, jako o ucieczkach. Są to zwykle ucieczki w pewne role, przyjmowanie masek. Możemy je zaobserwować u dzieci, które nie potrafią na moment usiedzieć w miejscu, ale ich ruchy nie mają żadnego celu. Zaczynają coś, nie kończą i biegną do czegoś nowego. Ich zainteresowanie zabawkami sprowadza się zwykle do rzucania nimi. Mają one również potrzebę ciągłego zabawania przez inne osoby.
- Dewiacje jako bariery
Bariera jest pewnym zahamowaniem, które jest tak silne, że powstrzymuje ono dziecko od odpowiadania na to, co dzieje się wokół niego. Zwykle przyjmuje to postać nieposłuszeństwa lub zawziętości. Tego rodzaju dewiacje powstrzymują dziecko od zaangażowania się w czynności prowadzące do rozwoju. Najbardziej powszechne bariery prowadzą do takich problemów jak: zależność, nadmierny instynkt posiadania, żądza władzy, kompleks niższości, lęk, kłamstwa, choroby na tle nerwicowym.
W swej książce Absorbent Mind, Maria Montessori mówi o podziale dewiacji, na te wykazywane przez jednostki silne i słabe. Jednostki silne przeciwstawiają się i pokonują przeszkody, które napotykają na swojej drodze, jednostki słabe poddają się i dostosowują do niekorzystnych warunków.
- Jednostki silne
Najczęstsze problemy u jednostek silnych to bycie kapryśnym, tendencja do przemocy, napady furii, nieposłuszeństwo, chęć posiadania i nieumiejętność koncentrowania się. Jednostki silne mają również trudności w koordynowaniu swoich rąk, zwykle są bardzo hałaśliwe, niemiłe i łapczywie jedzą przy stole.
- Jednostki słabe
Jednostki słabe zwykle przejmują następujące wady: bierność, lenistwo, płaczliwość, przerzucanie własnych obowiązków na innych, chęć bycia nieustannie zabawianym, łatwo się nudzą. Boją się one świata i trzymają sie kurczowo rodziców. Mogą również być niejadkami, mieć koszmary nocne, bać się ciemności i mieć problemy na tle nerwicowym.
Rola dorosłych
- Obserwacja
Pomimo wielu przeszkód i niesprzyjającego otoczenia, życiowa energia dziecka, co jakiś czas daje radę się przebić i kieruje dziecko do podjęcia spontanicznej aktywności. Zadaniem dorosłych jest dostrzegać takie momenty. - Odłóż na bok dumę i złość
Dziecko potrzebuje naszej pomocy i to nie tylko pomocy natury fizycznej (jak przebranie, wykąpanie i nakarmienie). Ono potrzebuje dorosłego, który przedkłada pokorę nad dumę, cierpliwość nad złość. Niestety naszymi najczęstszymi wadami są duma i złość, której nie potrafimy wyrażać. W obecności dziecka dorośli szybko stają się niecierpliwi, bo nie rozumieją, w jaki sposób życie potrzebuje się rozwijać. Chcą, by dziecko zawsze na wszystko się zgadzało. Nie potrafią dostrzegać w dziecku dobra, nie potrafią też wspomóc dziecka w budowaniu poczucia własnej wartości.
- poznanie własnych zachowań i reakcji
- pracę nad sobą
- edukację potrzebną, aby pomóc dziecku
- zaoferowanie odpowiedniej pomocy
Jaka pomoc jest odpowiednia?
Wszystkie te zaburzenia mają jedno źródło, którym jest niewystarczające pożywienie dla umysłu dziecka – Maria Montessori, The Absorbent Mind
Dlatego odpowiednią pomocą będzie:
- Przerywanie procesu dewiacji za każdym razem, kiedy zaczyna się on pojawiać, ponieważ nie wspiera on rozwoju dziecka. Nie należy już traktować zaburzeń omówionych powyżej, jako czegoś, co jest normalne dla wieku dziecięcego. Przerywać należy poprzez proponowanie różnych interesujących zadań, tak by energia dziecka mogła zostać wykorzystana w sposób produktywny. Takie postawy dorosłych jak pobłażliwośc, albo surowość niczego tu nie zmienią. Jedynie powrót do normalnego cyklu pracy (przygotowanie pracy, praca właściwa i odpoczynek) stają się drogą do odkrycia prawdziwej (normalnej) natury dziecka.
- Pojawienie się objawów normalizacji i zanikania dewiacji następuje nagle. Takie momenty muszą być dostrzegane i chronione. W tym jednym momencie dewiacje znikają – wewnętrzny mur jakby wali się. NIGDY nie należy przerywać, kiedy dziecko jest skoncentrowane.
Kiedy te momenty koncentracji staną się częstsze i dłuższe, dziecko zacznie pozbywać się swoich starych mechanizmów obronnych. Nie dlatego, że ktoś je przekonał, postraszył czy błagał, ale dlatego, że już więcej ich nie potrzebuje.
Dlaczego niektóre dzieci pozbywają się swoich barier szybciej niż inne? Najwyraźniej niektóre z nich tłumią w sobie mniej i ich normalne zachowanie nie jest tak mocno ukryte.
Jednak we wszystkich dzieciach, jak i w nas dorosłych również, istnieje ta energia – siła życia, która tylko czeka na to, by być wykorzystana w sposób przynoszący owoce.
Dobry artykuł? Podziel się nim ze znajomymi na Facebooku. Dziękujemy!
Należy się Państwu złoty medal. Pisanie o Metodzie Montessori nie należy do łatwych zadań, a popularyzowanie jej jest jeszcze trudniejsze. Duże brawa za trud i wkład!
Świetne! Wciąz jednak brakuje mi konkretów – a mianowicie, od jakiego wieku można mówić o tego typu dewiacjach. W art. dajecie Państwo przykład 3 lat, ale to chyba tylko przykład. Mój 15-miesięczny synek jest bardzo żywy i w nowym otoczeniu trudno mu skupić uwagę na jednej osobie, nie wspominając już o przedmiotach. Nie może usiedzieć w miejscu. Ja odbieram to jako bardzo żywy temperament, czy dobrze, czy też powinnam zacząć się bać, że to „dewiacja”? Pozdrawiam!
Witaj katos! Dziękujemy za komentarz.
Montessori w swej książce Abosrbent Mind pisze, że dewiacje zaczynają się od poczęcia (i te są najtrudniejsze do naprawienia) to znaczy na przykład, że dziecko zostało poczęte przez dwójkę ludzi, którzy są uzależnieni od alkoholu, narkotyków lub matka lub ojciec palą papierosy w czasie ciąży, a ostatnie badania psychologiczne potwierdzają nawet, jak ważny jest fakt przyjęcia ciąży i oczekiwania na dziecko więc odrzucanie jej również może prowadzić do dewiacji.
Kolejny krytyczny moment to poród. Dziecko przechodzi z jednego znanego sobie otoczenia, do świata zupełnie innego, pełnego hałasu, w którym musi podjąć samodzielne starania, by oddychać i karmić się mlekiem matki. Czasem poród może wywołać u dziecka stan regresji, w którym zamiast dążyć ono do rozwoju chciałoby powrócić do ciepłego łona. O tym, co ważne jest w czasie narodzin dziecka pisaliśmy w jednym z pierwszych naszych artykułów Pierwsze dni życia dziecka – przygotowanie otoczenia.
Następnie ważne jest to jak traktujemy momenty z dzieckiem, takie jak karmienie, przebierania, kąpiele, czas zabawy. Czy poświęcamy mu wtedy pełnię uwagi, czy też karmimy czytając w tym czasie książkę, oglądając telewizję lub rozmawiając przez telefon lub z innymi domownikami.
Czy pozwalamy dziecku na ruch, na samodzielne przewracanie się na boki, podnoszenie główki, raczkowanie, dotarcie do zabawki czy też ciągle „pomagamy” mu, kiedy widzimy jego wysiłek na przykład unosząc mu główkę, przewracając go na bok, podając zabawkę do ręki, prowadzając, kiedy nie potrafi jeszcze ustać na nogach, nosząc ciągle na rękach itd?
Czy szanujemy te chwile, w których dziecko intensywnie ogląda jakiś przedmiot, zajmuje się nim, czy też w tym czasie bijemy mu od razu brawo, krzyczymy 'popatrz, co on potrafi!’, albo chwalimy przerywając tym samym jego skupienie?
Dalej, kiedy dziecko jest chętne do współpracy z nami w różnych domowych obowiązkach (kiedy potrafi już stabilnie chodzić). Jak wtedy reagujemy? Pozwalamy mu na pomoc przygotowując dla niego odpowiednie narzędzia i planując, które czynności mogłoby wykonać na przykład wrzucanie brudnego prania do pralki, albo wrzucanie obranych ziemniaków do rondla z wodą czy też odsyłamy ciągle do zabawy zabawkami mówiąc 'nie przeszkadzaj!’. Więcej o znaczeniu zaangażowania dziecka w życie rodzinnie można przeczytać w rozdziale Radosnego Dziecka – Lata 1-3: Życie Rodzinne.
To tyle, co wiemy i o czym nieustannie czytamy w kolejnych publikacjach. Nasz Jan ma ponad 9 miesięcy i tak samo jak Twój synek nie potrafi usiedzieć na miejscu. Ciągle jest czymś zajęty. W domu, w otoczeniu, które zna potrafi zająć się przez jakiś czas różnymi przedmiotami na przykład odkurzaczem, miotłą (po kilka, kilkanaście minut), a czasem swoimi zabawkami na przykład przerzuca klocki z jednego koszyka do drugiego, lub nakłada krążki na kołek. Nie trwa to długo z naszego punktu widzenia. Po przerzuceniu 3-4 klocków wywala je wszystkie i zaczyna od nowa, czasem 2-3 razy, a później zostawia wszystko i raczkuje w inne miejsce (trwa to może minutę, dwie). Tak samo z krążkami, po założeniu 3-4 ściąga wszystkie i próbuje może jeszcze raz, dwa. Czasem raczkuje ze swoją ciuchcią na sznurku przez dobrych parę minut ciągnąc ją za sobą i wchodząc pod stół. Kiedy mamy gości, obserwuje wszystkich, często się rozgląda.
Okres od narodzenia do lat trzech to czas, w którym dziecko chce poznać wszystko, co go otacza, chłonie ze swego otoczenia i buduje powoli siebie. Od stanu prawie totalnego nieruchu dochodzi do umiejętności samodzielnego chodzenia, kontrolowania swoich rąk i uczynienia ich narzędziem swojego umysłu.
Z tego, co my sami wnioskujemy, wydaje nam się, że dziecko w wieku 15 miesięcy powinno być żywe i chętne poznania świata, budowania siebie. A to, co my możemy zrobić to odpowiednio zagospodarować otoczenie, by jego energia wykorzystywana była do kreatywnych zadań i nie przerywać w momentach skupienia.
Nie ukrywamy, że chętnie spotkalibyśmy jakiegoś Asystenta dla Niemowlęctwa (bo tak nazywają się w Montessori osoby przygotowane do pracy z najmłodszymi dziećmi), który odpowiadałby na każdą naszą wątpliwość i nakierowywał. Narazie korzystamy głównie z publikacji Radosne Dziecko, napisanej przez Susan Stephenson (nauczyciela Montessori z dyplomami AMI na trzech poziomach 0-3, 2-7 i 6-12+). Można ją sobie ściągnać w formie PDF i wydrukować.
Mamy nadzieję, że chociaż trochę udało nam się odpowiedzieć na Twoje pytanie. Pozdrawiamy!
Dziękuję za odpowiedź:)!